Philip Roth


Kilka lat temu wpadła mi w ręce jedna z książek Philipa Rotha „Konające zwierzę”. Na tyle mną wstrząsnęła, że potem jakby serią przeczytałam kolejne jego dziesięć książek.  Ale zatrzymam się chwilę na Konającym … Wszyscy znamy historie miłosne, głównie te literackie ale ta jest wyjątkowo niebanalna choć banalnie się zaczyna. Profesor literatury , wykładowca uniwersytecki, w wieku dobrze po 60, zaczyna się spotykać ze swoją studentką, która ma ledwie 24 lata. Taka różnica wieku dla wielu ludzi jest bulwersująca ale psychologiczny aspekt zagadnienia ma dość zręczne uzasadnienie. Otóż młoda kobieta, szczera  i wciąż jeszcze naiwna, jaką była Consuela, ma nad starszym partnerem pewną władzę ale jednocześnie bardzo wiele się od niego uczy. Starszy mężczyzna w tej sytuacji ma być może ostatnią szansę poczuć się młodo i atrakcyjnie. Fascynuje go jej poziom intelektualny, wrażliwość ale przede wszystkim, jej młode ciało. A dziewczyna zbudowana jest idealnie, niemal jak symbol piękna i proporcji. Poza  jednak faktem tego romansu on kształtuje ją jednocześnie czerpiąc z jej młodości i świeżego spojrzenia. Rodzi się w nim uczucie, które od dawna odrzucił w sobie, rodzi się w nim zazdrość i niepogodzenie.  I w tym miejscu kończy się banał. Dziewczyna odchodzi, znika. Pomijam jego reakcję bo nie ma tu znaczenia. Ważne jest to co stanie się gdy ona znów się pojawi. Gdy zapuka do jego drzwi po kilku latach. Latach jej walki o życie, o pokonanie raka. Idealny symbol piękna oszpecony mastektomią. Opowiada mu o tym co przeżyła i w tym  momencie to nie on jest stary, nie on jest obarczony tym cierpieniem,  które czyni z nas mądrych życiowo, a przed którym staramy się bronić. To ona umiera będąc młodą , piękną, inteligentną i pozornie mającą życie przed sobą. A ten „staruch” nie może nic z tym zrobić.   Nie może poświęcić swojego życia by uratować jej. Roth napisał tę książkę, zresztą jak wszystkie inne, bardzo śmiało. Sceny erotyczne pobudzają wyobraźnie a smutne smucą.  Niemal  tuż po napisaniu książki na jej podstawie nakręcono  film „Elegia” z Penelope Cruze w roli Consueli  i jak na film jest całkiem niezły. 
Z innych książek Rotha to najbardziej znany Kompleks Portnoya  a ja jeszcze lubię całkiem śmiały i zabawny Dyplom z pożądania.  Roth pisał swoje książki w niezwykle inteligetnym stylu, z poczuciem humoru i odwaga poruszania kontrowersyjnych tematów.
Tak mi  się jakoś przypomniało bo dziś przeczytałam wiadomość o śmierci autora.

Ścieżki rozwoju


W książce „ Manifest przebudzonego człowieka” przeczytałam:

"Gdy wszedłem na drogę rozwoju świadomości, stało się to moją obsesją.
Chciałem wiedzieć więcej i więcej.
Chciałem wiedzieć wszystko.
Pogłębiałem swoją wiedzę, czytając coraz to nowe książki i oglądając filmy dokumentalne.
Bardzo często do tego wszystkiego paliłem marihuanę, która sprawiała, że nie tyle zdobywałem wiedzę, ile zrozumienie.
Wiedza jest ulotna, zrozumienie natomiast zostaje już na stałe.”

Większość po tym wstępie z pewnością przyczepi się do marihuany ale nie w tym rzecz. Pomińcie narkotyczną stronę zioła, zamieńcie ją na przykład na kawę, która również pobudza i złapcie sens tego stanu umysłu.

Upraszczając. Zdobywamy wiedzę, czerpiemy informację , chłoniemy jak gąbka coraz więcej i więcej ale w momencie kiedy uda nam się osiągnąć zrozumienie ta wiedza staje się zbędna. Z drugiej strony czy można zrozumieć cokolwiek bez wiedzy o tym ? Wiedza bez zrozumienia jej staje się nic nie warta ale też niemądre wykorzystanie zrozumiałej wiedzy nie ma wartości.
Podświadomie boimy się tego czego nie znamy. Nowe przeraża bo nie znamy siebie samych. Jedynie tyle ile nas sprawdzono.  Ale czy obawy i lęki niejednemu uratowały życie ? Trudno zaprzeczyć. Czy do tego potrzebna jest wiedza ? Często kierujemy się intuicją. Zdolność przywidywania odróżnia nas od innych gatunków, które radzą sobie wcale nie gorzej kierując się instynktem. Wieki cywilizacji pozbawiły nas instynktu bo naszym instynktem są teraz aplikacje w telefonie. Dobrowolnie rezygnujemy z największego dla człowieka przywileju. Przywileju samodzielnego myślenia dającego prawdziwą wolność. Z lenistwa , wygodnictwa, braku zrozumienia. Jedyne co możemy zmienić to siebie samych i przez to najbliższą nam cząstkę świata. Nie pozwólmy sobie tylko wiecznie robić sieczki z mózgu tym wszystkim "notablom", którym wydaje się, że stanowisko , władza, możliwości i tytuły, upoważnia  do takich na nas "operacyjnych " działań.