Osobowość ćmy

Zawsze miałam osobowość ćmy. Wszystkie cech ciem na to wskazują.

Przeważnie natura ludzka przystosowana jest do funkcjonowania dziennego a noc jest zarówno tajemnicza w swej ciemności jak i groźna. Dlatego ludzie nie lubią ciem, nie znają i nie rozumieją.
Moje  życie to nocne życie lecz najchętniej domowe.  Wtedy wreszcie jest mój czas i czas dla mnie. Nikt ode mnie nic nie chcę bo przecież wszyscy śpią. Najmilsze są mi noce przy muzyce, lampce wina, rozmowie lub rozmyślaniach (choć to nie jest zbyt  bezpieczne). Takie noce aż po świt, do pierwszego rozkrzyczenia się ptaków, do pierwszego brzasku i kiedy ciemność przechodzi w szarości.  
Jak  one mam dość ubogie ubarwienie i nieklasyczną urodę. Jak one mam problemy ze wzrokiem przez swój astygmatyzm. Ćmy widzą jaśniej ale mniej wyraźnie. Jak one kładę się cieniem tylko wokół siebie.  Większość dorosłych ciem nie jada zupełnie nic a mimo to są jakby większe od motyli.  Ja też nie lubię jeść.  Jem bo muszę, bo tak nakazuje rozsądek ale nie jest to jakaś moja ulubiona czynność życiowa. Nawet gdy na talerzu są smakołyki. Ćmy pachną a nawet roztaczają feromony. Mam nadzieję, że ja też.  Niestety dla człowieka wyraźnie wyczuwalny jest nęcący  zapach tylko samców. Samice nie są tak rozrzutne. Nęcą tylko swój gatunek ale nawet na odległość 5 km.
Jest taki gatunek ćmy, który jako jedyny potrafi zapylić pewną madagaskarską odmianę storczyka, gdyż jako jedyny posiada tak długą ssawkę mogącą pokonać zabezpieczenie jakim ten kwiat broni się przed dostępem do siebie.
Lecz  najważniejsze, co charakteryzuje wszystkie ćmy.
Uparcie pragnienie zbliżenia się do światła. Ma to związek z dążeniem do światła księżyca. Jak wiadomo jednak księżyc jest daleko a inne źródła światła wokół nas.  Jeśli komuś się wydaje, że owo dążenie pozbawione jest świadomości zagrożenia to nic bardziej mylnego. Ćma doskonale wie czym ryzykuje a jednak gotowa jest podejmować to ryzyko.  Jest wiele teorii ale jedna z nich to chęć ogrzania się.  Mnie ciągle jest zimno. Od dłuższego czasu marznę bez względu na temperaturę otoczenia. Dlatego może wciąż szukam kogoś kto da mi choć odrobinę ciepła. Dlatego lecę do „światła” w pełnej świadomości, że może mnie to zabić. I niestety zabija a ja mimo to podejmuję kolejną  i kolejną próbę.

 Bo każde sztuczne światło ma to do siebie, że wcześniej lub później, gaśnie. A z nim gasnę i ja.