Kiedyś martwiliśmy się światem
Potem martwiliśmy się sobą, nawzajem
Wpółpełni , wpółpuści
W ciszy nie martwimy się już o nic
Istniejąc
Nieistniejący dla siebie
I jedynie w moim śnie jesteś mym ostatnim
I w nim jestem ostatnia dla Ciebie
Bolesność niezagojonych ran
Które zadałeś nie raz dotyka rozpalonych źrenic
A ta cisza między
nami dziś stanowi wszystko
I choć gniew gaśnie
jeśli nie jest podsycany
To tylko wspomnienia
po nieprzespanych nocach
Tulą się do mojej poduszki
Czas ucieka jak piasek między palcami
i zostają już tylko puste dłonie... i ból.