Impuls

Stojąc na brzegu nocy
Dotykając palcami gwiazd
Próbujemy umrzeć i żyć
Kochać i uprawiać seks
Kiedy nie ma już nic
Kiedy nie ma już nic do wierzenia
Kat przyszedł do niej nad ranem
I potrząsnął za ramię mówiąc
Wstań i chodź ze mną
Tam gdzie zawsze jest ciemno
Przyszedł do niej nad ranem
I zbezcześcił niewinność
Potem śmiał się szyderczo
Czyniąc swoją powinność
Jeszcze podał jej ramię
Nie pytając o zgodę
Chciała zostać, błagała
Poprosiła o wodę
Lecz był głuchy na prośby
I nieczuły na żale
Tego czego pragnęła
Nie obchodzi go wcale
Wiec poddała się idąc
Boso zimną podłogą
W bezczeszczonej sukience
Na nic wciąż nie gotową
Bo nie było już nic
Bo nie było już nic do wierzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz