Jestem zmęczona
Wskazówki nieubłaganie odmierzają czas, kolejny dzień , tydzień kończy się jak inne. Z jednej strony czuje ulgę z drugiej rozczarowanie, a w końcu i tak, jutro dziś będzie tylko chwilą, kolejnym występem błazna w teatrze paranoi, bez znaczenia. Dziś zdarzyło mi się krzyczeć na ludzi. Nie w sensie podniesionego głosu ale zdecydowanej i wyrażonej dezaprobaty i roszczeń całkowicie słusznych, aż facet zaczął się jąkać a ja go w końcu przepraszać. I znów piątkowy wieczór i siedzę w tej mojej samotni umierając kawałek po kawałku. Spoglądam dość zmęczonymi oczami, które zachodzą mgłą i stają się niby zwiędłe, czarne. Wpatrzone w moje okno na świat, mój jedyny świat! Mój azyl, moja jaskinia grzechu, moje karmazynowe łoże, a w nim jakby nie ty…czy to jeszcze jesteś ty?! Listopad. Liście mieniące się zielenią, teraz zmieniające kolor na brąz i wciąż spadające. Tak samo jak i moje relacje z bliskimi mi osobami czy kimkolwiek innym jedne słabną inne nabierają mocy… jest też uczucie, które początkowo zdaje się być nie do okiełznania, a potem nagle blednie, więdnie i w końcu umiera? Na co więc czekam? Gniew, bezsilność i brak poczucia stabilizacji znowu dają osobie znać. Znów władze nad ciałem i umysłem zaczynają przejmować moje dobrze mi znane demony. Bo każdy z nas cierpi w niewoli własnego umysłu. I mój bezsenny płacz,dlaczego, nie wiem, nie ma w nim nic nowego. Okadzam ściany mojego betonowego więzienia, słodka woń w kolorze jagodowym rozbudza i jednocześnie kołysze sennie w rytm muzyki. Dziś wieczór płynę w nieznane, na krańce świadomości. Jestem taka zmęczona.
Dla tych co stracili sens, są zawiedzeni i smutni, dla tych , co okna są czarne i pada deszcz listopadem, dla tych , co zranieni, zmęczeni, zrezygnowani i zapalczywi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz