Jest taka w cierpieniu granica cienka
Kiedy się walczy i kiedy poddaje
Tylko oręż strachu jest tak wielka
Gdy tylko ból fizyczny zostaje
Gdy moje serce całe obolałe
Mozolnie rytmu pozbawione tłoczy
Dreszcz wstrząsa moim ciałem całym
Strach zagląda wtedy prosto w oczy
I wzywam Boga, Anioła i Ducha
Naprzeciw poddaniu i w walce pomocy
Bo przecież wierzę , że znowu
wysłucha
I nie na darmo znów cierpię tej nocy
By moją morfiną w tej wierze
Były kolejne mijane minuty
Kiedy zwinięta w mym bólu leże
I kiedy odliczam czas mojej pokuty
Nie wiem co napisać...
OdpowiedzUsuńPrzytulam...
i serdeczności zostawiam.
Cierpienie ma granice. Ale nie może być pokutą za żadne przewinienia.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam