Są rzeczy i czynności, które lubię tylko raz w roku.
Takim razem jest w Nowy Rok popijanie szampana i słuchanie trójkowego Topu
wszechczasów. Przez cały rok nie piję szampana w myśl zasady, że można po lub
przed ale nigdy w trakcie. Nie ma u mnie ani przed ani po. W trakcie też nie ma
ale za to noworoczny szampan smakuje mi cudnie wyjątkowo i nawet bardziej niż
ten pity o północy. Top trójki też mi smakuje. Dwa dni temu "młody"
mnie przeegzaminował topem sprzed roku. Na setkę utworów, których fragmenty mi
puszczał a ja miałam odgadnąć tytuł i wykonawcę, rozpoznałam jakieś 70 .
Pozostałe 30 też były mi znajome ale upływ czasu nie jest korzystny dla
pamięci. A zwłaszcza angielskich tytułów. Najbardziej cieszy mnie, że lata
jakie poświęcam na muzyczną edukację mojego syna, nie idą na marne bo on sam
zaczyna całkiem nieźle się orientować. Przynajmniej w tej klasyce bardzo dobrej
ponadczasowej muzyki. A pomyśleć, że
kiedyś jak zabrałam go na koncert Archive to ciągnął mnie do domu bo mu było za
głośno. Mam nadzieję, że choć odrobinę tego uwrażliwienia muzycznego zostanie i
zaprocentuje w przyszłości.
A dla mnie.
Jakaż to radość, że znów udało się dożyć do tych
wrażeń, do tych małych smaczków życia. Jakież to subtelnie mi miłe, że mimo, iż
jestem sama nie czuję się tak całkiem samotna mając takie dni. Aż chce mi się
powtórzyć za Amstrongiem -Wonderful world.
Każdemu życzę na ten Nowy Rok aby można było go nazwać dobrym. Przezywając
nasze dramaty abyśmy potrafili je przyjmować. By nasze słabości świadczące o
naszym człowieczeństwie były naszą siłą. I aby nigdy nam nie brakowało tych
małych ozdobników życia.