Kiedy samotność stanęła na progu moich drzwi
Powiedziałam – wejdź
Szybko poczuła się swobodnie gdy poczęstowałam ją
Moim smutkiem, serią minionych rozczarowań i drinkiem
Zmieszanym z lodowym smakiem łez
Nie przypuszczałam, że tak dobrze się u mnie poczuje
Tak dobrze, by pozostać do końca moich dni
Będzie wyglądać przez okno i opowiadać mi jak
Wygląda horyzontalne niebo
Będzie dbać o moje kwiaty, zwłaszcza te kwitnące
niespodziewanie
Będzie czytać mi do snu historie, których rano nie będę
pamiętać
Nawet gdy powiem – idź już sobie
Nie zechce bo jest jej ze mną dobrze, domowo i ciepło
Przyzwyczajając mnie do siebie sprawi, że i ja z nią dobrze
się czując
Zapominam jak to jest
być samą niesamotną