Gówniana sprawa
Kiedy zamieszkałam tu 4 lata temu, tuż po urzadzeniu się , całym zgiełku koniecznych remontów i ustawieniu wszystkiego tak jak powinno być , by każdy przedmiot znalazł swoje stosowne miejsce , wpadłam w zachwyt. Pierwszym powodem zachwytu była róża chińska . Mam ją od wielu lat , dorosła do pewnej wielkości i jakoś nie chce rosnąć więcej ani też zmarnieć na dobre. Otóż ta róża gdy już poczuła się , chyba szybciej nawet niż ja , zadomowiona , po prostu sobie zakwitła , po raz pierwszy i cudownie , bajecznie , kolorowo, różano , jak to tylko róże potrafią . Potem zakwitło mi jeszcze jakieś badziewie zwane chyba Jasiem, a charakteryzujące się liśćmi w kształtach szabli. I to badziewie zakwitło tak slicznie różowo , że jego kwiaty sprawiały wrażenie sztucznych . Sama kilka razy macałam bo trudno było mi uwierzyć temu co widzą oczy. Kolejnym powodem zachwytu było to , że gołębie , prawdziwe gołębie a nie jakies cukrówki uwiły sobie na moim balkonie gniazdo. Zrezygnowałam z wieszania prania na balkonie by ptasząt nie stresować . Obserwowałam jak młode stawiają pierwsze kroki , jak rozpościerają skrzydła , jak uczą się latac, początkowo z małych wysokości by potem wyfruwać na dobre . Niech mnie cholera , że mnie to potrafiło zachwycać. Że ja sobie wtedy pomyślałam , skoro kwiaty dają sygnały , skoro ptaki dają wyraz to i mnie będzie w tym miejscu dobrze , ciepło , bezpiecznie. Kiedy w nastepnym roku róża znowu zakwitła i to był jej ostatni raz , ja znowu się ucieszyłam. Ale kiedy na moim balkonie zaczęło się pojawiać coraz więcej gołębich gniazd a sam balkon zaczął przypominać zasrany gołębnik , przestało mi się to podobać. Nie upilnowałam i znów wylęgły się młode. Sama jestem matką , zagryzłam zęby i odczekałam aż nauczą się latać nie dopuszczając do sytuacji kolejnego złożenia jaj przez nastepną parę. Bywa jednak , że wyrzucam gniazdo ze złożonymi już jajami ale wcale się z tym dobrze nie czuję . Materiał na zabudowę balkonu już czeka na nabranie mocy i melodię aby go wykorzystać i mam nadzieję , że do lata to się stanie bo lubię sobie usiąść z lampką wina , wisniówki lub innego nastrojnika w księżycową , ciepłą noc by pogapic się w gwiazdy. Ptasie odchody psują mi cały romantyzm tej czarownej scenerii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz