Do Tybetu za rozumem
Siedzę sobie , wzrok mam mętny a na twarzy maluje się grymas pt: „ w pogoni za rozumem”. A wszystko przez ta pogodę , co to miała być letnia albo nawet gorąca jak wczoraj wróżyły pełnię słońca gwiazdy , głównie za sprawą doskonale widocznego Marsa na południowym niebie i nieco niżej na zachodnim ,jak podejrzewam , Wenus. Przeleciałam już cały Internet w poszukiwaniu odpowiedniego wakacyjnego zakwaterowania nad naszą ulubioną kałużą ( że tak powiem – rychło wczas szukac na wczasy) i tak sobie myślę , ze najchętniej wyjechałabym do Tybetu , bo tam mnisi z pewnością już doszli do wniosków swych badań na temat : co się dzieję pomiędzy czasem a czasem nawet jak się czas zawiesi ponad przestrzenią czy jakoś tak albo przynajmniej cos w tym stylu. Pobyłabym sobie w tym Tybecie jak wiadomo nie krócej niż siedem lat , bo w Tybecie to się tyle spędza choćby nie wiem co. Kiedy bym wróciła na ojczyzny łono zastałabym ją nie łanami pszenicznymi pachnącą ale pełną autostrad po odfajkowanym dwa lata wcześniej Euro 2012 . Same plusy zatem z takiej wyprawy. Ominęło by mnie całe to groteskowe zamieszanie , nerwowe zdążą czy nie zdążą a już na pewno wątpliwy zaszczyt z popełnionych zwycięstw naszych orłów. Czy ktoś może mi udzielić wskazówek czy mnisi tybetańscy akceptują w swoich zakonach takie nie zupełnie mądre kobiety jak ja ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz