Efekt motyla

Ludzie pytają po co mi ten kot i gdzieś tam w sobie pukają się w głowę. A ja gdy mi się nie chce lub nie każdemu mogę wyliczyć zalety dla mnie niezbędnie przydatne wynikające z posiadania „miękkości” , mówię – bo każda czarownica kota mieć powinna. Pewnie , że był czas czarodziejskiej urody lat młodych a obecny wygląd zależny od zabiegów dbałości ,raczej skąpej w mym wydaniu, i od natury łaskawej bardziej lub mniej. Ale ja nie o tym chciałam. Miękkość miękkością , przemijająca uroda o wszelkim przemijaniu przypomina a mnie w głowie wczorajszy Efekt motyla. Czekałam na ten film bo kiedyś zasnęłam zbyt zmęczona by podołać zobaczeniu całości. Są obrazy, na które się czeka i doczekac można. Tak było tym razem. Sam efekt motyla to nic innego jak szereg zależności w rożnych dziedzinach powodujących radykalne zmiany. Niejaki naukowiec Edward Lorenz pracując nad prognozowaniem pogody , dokonując licznych precyzyjnych obliczeń osiągnął wynik który nazwał efektem motyla. Podobno trzepot skrzydeł motylich na jednej półkuli potrafi zmienić klimat na drugiej a nawet wywołać tornado. Lecz nie tylko w meteorologii ten efekt może mieć zastosowanie. Wykorzystywano go chocby w grach liczbowych. Ale ja nie o tym chciałam. Wracając do filmu. Czy zastanawiacie się czasem nad tym jak jedna decyzja , nawet nie jakaś szczególnie istotna , może zmienić życie diametralnie. Bohater filmu cofa się w czasie by zmieniać negatywne wydarzenia w swoim i nie tylko, życiu. Powoduje to całą serię zmian życia ludzi wokół niego lecz zawsze znów trafia na jakiś „haczyk” i ponownie cofa czas by dokonywać kolejnych zmian. Te zmiany wcale nie są jakieś wielkie lecz ich skutki kolosalne. To dobry człowiek ( potrafię tak mówić o ludziach bez zbędnych ozdobników , a tylko , że są zwyczajnie dobrzy ) ponieważ ryzykując zaburzeniami swojego umysłu , podejmuje próbę naprawienia zła otaczającego go świata ale głownie z powodów osób mu bliskich. Nawet jego własne kalectwo stałoby się oswajalne gdyby nie to, że stało się przyczyną choroby jego matki. A my ? Załóżmy , że udałoby nam się cos zmienić naszej przeszłości czy umielibyśmy się znaleźć w tej nowej wykreowanej teraźniejszości jako twórcy , animatorzy i odpowiedzialni ludzie? Jak dalece potrafilibyśmy pozbyć się egoizmu i zmienić rzeczywistość dla kogoś? Jak bardzo musiał kochać główny bohater by odsunać od siebie ukochaną osobę wiedząc , że tylko to ją może ocalić? Wiem , że to fikcja , baśń nawet lecz zostawiająca po sobie moc przeróżnych przemyśleń a chyba takie filmy chciałabym tylko oglądać z kotem na kolanach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz