Spotkanie abstynenckie

W sobotę zostaliśmy zaproszenie na zupełnie nietypową imprezę. Impreza jak wiadomo kojarzy się z zakrapianiem ku nasileniu humoru i dobrej zabawy. Nic bardziej mylnego tym razem. W ramach wsparcia członka rodziny pojechaliśmy do Olszyna pod Częstochowę na Przegląd Abstynenckiej Twórczości Artystycznej. Plac pod ostatnimi na szlaku Orlich gniazd ruinami zamku zamienia się w rodzinny ciepły festyn trwający trzy dni. Bo alkoholizmem zainfekowana jest cała rodzina i cała potrzebuje wsparcia i terapii. Scena wypełniona jest przez cały czas , od bladego świtu do późnej nocy a w ruinach zamku odbywa się spektakl spotkania Białej Damy z (O)Błędnym rycerzem. Po zmroku palone jest ogromne ognisko. Tak sobie siedziałam zasłuchana w śpiewaną poezję jakiegoś trzeźwiejącego barda , że to świetny pomysł by ludzie o podobnych , często dramatycznych i upodlających człowieczeństwo doświadczeniach , spotykali się i nawzajem wspierali w swej niełatwej walce z największą swoją słabością.
Niezwykle ważną rzeczą na Przeglądzie jest to, że podczas jego trwania ludzie poznają przede wszystkim swoją wartość – to cenne doświadczenie, gdyż choroba często odbiera wiarę w samego siebie. Można też liczyć na wsparcie i dobre słowa, które często pomagają odbić się od dna, stanąć na nogi i znów cieszyć się tym, że wschodzi słońce, że zaczął się nowy dzień bez alkoholu.
Czy wstydziłam się być wśród takich ludzi? Nie ale chyba mój mąż miał trochę obaw by nie być uznanym za jednego z nich. Bo nie jest to łatwe wkroczyć w odmienne dla siebie środowisko i wyczytać w twarzach ludzi całą desperacje ich zwycięstwa nad sobą. Ktoś kiedyś powiedział , że alkoholik pije ponieważ wstydzi się tego , że pije i całej tej otoczki do czego jego i jego rodzinę to picie doprowadza. Coś w tym jest.
A mój szwagier , którego wspieramy w trzeźwości sięgnął największego wstydu , sięgnął dna omal nie tracąc wszystkiego co miał. Tak z nim rozmawiałam i zwrócił mi uwagę na pewną zadzwiającą sprawę. Okazuje się , że trzeźwość niesie za sobą nie tylko przeszłość mroczną pijaństwa , niesie całkiem nowe problemy. Bo trzeźwi ludzie są niedowytrzymania. Podczas alkoholowych zamroczeń nic ich nie obchodziło , ani trudny co nie co charakter żony , ani nieposłuszeństwo dzieci , ani ich jakieś tam błędy, które przecież każdy mniejsze lub większe popełnia. Gdy są trzeźwi zaczynają poznawać swoje rodziny i czasem a nawet częściej zupełnie ich nie poznają. Jakby to był przejaskrawiony obraz z naciskiem na to co nie powinno mieć miejsca. A przecież lata picia nie zmieniły tylko pijącego ale każdego , kto na co dzień na to patrzył i uczestniczył w skutkach więc nie trudno spotkać większą niż przeciętnie niecierpliwość , żal , rozgoryczenie, depresje. Takie spotkania jak w Olszynie pozwalają dostrzec jak wielu jest takich ludzi , jak wiele jest takich rodzin dotkniętych tym problemem i poczuć się mniej samotnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz