Zakazany Brzechwa

Już sama nie wiem czy śmiac się czy płakać z przyczyny tego co ostatnio obserwuję, czytam i makijaż sobie dewastuję trąc oczy w zdziwieniu. Zima była wcale nie sroga ale niechby tak była i bałwan przy bałwanie miałby ku dziecięcej radości miejsce skwerkowe sobie znaleźć lub jakies inne , nie ważne gdzie . A już pan G. by nam dał bałwany krzycząc jak z ambony , że to nie pedagogiczne takiemu bałwanowi nos z marchewki wsadzać w głowną kulę a co dopiero te kule na sobie w trzy postawić i jeszcze może cieszyć się z tego. Pierwszy dzień wiosny nastał a tu masz , Marzanne , złą zimę zakaz topić bo to dzieckom podobnież charakter ma wypaczyć i zbrodnia na tej kukle w pamieci tak zapaść , że spodziewać się możem zbrodni w stylu trup się ściele gęsto. Ale jak dziś wyczytałam , że Brzechwa sobie przeskrobał Kaczką dziwaczką i należy go za to wybanicić z pamięci , podręczników , czytadełek , tudzież nazw ulic a może i encyklopedii , to mój makijaż staranny na dewastację poddanym być musiał bo mnie taki smiech ogarnął z panującej głupoty że łzy ciurem pociekły były. Pamięc niezawodna ma jeszcze jeden kaczkowy wierszyk przywołała , a to o tym , ze kaczki one kubraczki szyć chciały a i tak gołe zostały. Wierszyk dziwaczkowy i tak mało drastyczny jak na polityczne wybryki rodzimego drobiu. Wypada tylko polecić panu G. słowami Brzechwy , aby wreszcie” poszedł po rozum do głowy ,najlepiej na wyspy Bergamuty a kiedy wróci , nie wiadomo” i bardzo dobrze .

 ”Było sobie raz jajko mądrzejsze od kury.
Kura wyłazi ze skóry,
Prosi, błaga, namawia:
„Bądź głupsze!”
Lecz co można poradzić,
 kiedy ktoś się uprze?”
 Jan Brzechwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz