Taka jesień


Nic tak nie daje odczuć zadumy  przemijania

Jak ta jesień co nagim drzewem się mi kłania

I stosy liści na ścieżce mieniące się  kolorem

Szeleszczą jakby chciały by myśli biegły takim torem

Te najgłębiej schowane nawet przed samą sobą

O tym, że  serce od dawna okryło się żałobą

O tym,  że nadzieja nie ma uzasadnienia

I trzeba zrezygnować i nie wierzyć już w złudzenia

Kasztan wrzucony do  kieszeni dodaje otuchy

Lecz nie Ty bo na mnie  jesteś ślepy i głuchy

I prawda w tym jest oczywista

Twoje ramiona to nie moja przystań

Bo jestem jak to nagie drzewo, które się liści swych pozbyło

Samotne, dumne chociaż biedne i nie znające co to miłość

Poprzez życia niełatwą codzienność, przez moją bezsenność

Mego serca szaloną odmienność.

2 komentarze: